Rozdział
1
When we
met...
XXI
wiek, Anglia, Rosswel (miasto znajdujące się godzinę drogi od
Londynu)
Dźwięk budzika rozbrzmiewa w pokoju. Promienie
słoneczne przebijają się przez zasłony. Dziewczyna przeciągnęła
się na łóżku leniwie otwierając oczy. Jej spojrzenie padło na
zegarek stojący na szafce nocnej. Godzina 07.45. Że co?! Blondynce
zostało tylko piętnaście minut do rozpoczęcia lekcji. Wypadła z
łóżka jak poparzona i podbiegła do szafy. Pędem ubrała
spodenki, koszulę, czarny krawat oraz sweter. Chwyciła skórzaną
torbę, która leżała na podłodze pod ścianą i z prędkością
światła wybiegła z domu. Pognała dróżką do wampirzej akademii
znajdującej się na obrzeżu lasu. Budynek był zbudowany z
czerwonej cegły, na samym szczycie wisiał dostojny złoty dzwon.
Okna w akademii były duże, a drzwi potężne oraz drewniane. Shai
wbiegła do budynku i skierowała się na schody. Będąc na ostatnim
schodku dziewczyna nadepnęła na sznurówkę trampka i jak długa
wyłożyła się na podłodze.
-Bez przesady. Moim zdaniem demony nie są wcale takie
złe.- a to na pewno Ray
Abby podała Shai rękę, ta chwyciła ją i w końcu
ustała na nogi.
Abby to zgrabna brunetka z włosami sięgającymi do
pasa. Jej oczy mają odcień błękitu, jest o głowę wyższa od
blondynki. Ubrana była w spódnicę do kolan, biały t-shirt oraz
granatową marynarkę.
Ray to natomiast wysoki blondyn. Często nosi koszulę,
krawat oraz dopasowane, szare dżinsy. W prawym uchu ma osadzony
kryształowy kolczyk. (Shai podejrzewa, że to jakaś pamiątka
rodzinna).
Cała trójka (Shai, Abby oraz Ray) są szlachetnymi
wampirami, co oznacza, że są potomkami pierwszych żyjących
wampirów. Zadziwiający fakt jest taki, że ów wampirów w tych
czasach jest znacznie więcej niż tych „fałszywych”. Trzeba
dodać, że ludzie ugryzieni przez wampira wcale nie stają się
wampirami. Wampiry „stworzone” nazywają się Verumy a zrodzone,
Meliusy. Często zdarzają się bójki między tymi dwoma grupami,
niestety Meliusy mają problemy z innymi gatunkami ( a zwłaszcza z
wilkołakami). Pomyślicie pewnie „Wampiry! Zycie wieczne to super
sprawa!”. Na pierwszy rzut oka może macie rację. Jednak prawda
jest zupełnie inna... Wampiry to istoty splamione grzechem, żyją
po tysiąc lat by pokutować, żyją w samotności...
Drapanie w szybę nasila się z każdą sekundą.
Pazury pozostawiają lekkie ślady na szkle. Nic to nie daje.
Domowników nie ma. Trzeba spróbować dostać się do środka innym
sposobem. Biało-szare futro przemierza czerń dachówek by dostać
się do małego okienka prowadzącego zapewne do, obrośniętego
pajęczynami, strychu. Tak, udało się! Otwór jest na tyle szeroki
by zgrabne ciało na czterech łapach zdołało się przecisnąć.
Lekki brzdęk gdy, dość dziwny, naszyjnik stuknął o żelazne
obramowanie okienka. Zgrabny skok, ciche piszczenie podłogi, skrzyp
zardzewiałych zawiasów oraz ponowny skok.
-W takim razie widzimy się za miesiąc.- powiedziała
z entuzjazmem Abby Tak więc cała trójka pożegnała się i każdy
z osobna ruszył w stronę swojego limuzyny.
Czarna limuzyna zajechała pod drzwi ogromnej, żelaznej
bramy, która otaczała ogród niesamowitej wielkości, oraz
utrzymany w mrocznym klimacie duży pałac. Shai wysiadła z pojazdu,
a ten po chwili odjechał. Dziewczyna spojrzała smętnie na dwór i
westchnęła cicho. Zrobiło się tam tak cicho od śmierci jej
rodziców. Kiedyś ta posiadłość tętniła życiem. Po dworze
kręciła się znaczna ilość służby. Codziennie wieczorem słychać
było trzaskanie ognia w kamiennym kominku; po całym domu roznosił
się radosny śmiech dziecka. I wszystko zawaliło się w ciągu
zaledwie kilku godzin. Śmiechy przerodziły się w histeryczny płacz
małej dziewczynki. Została sama... sama na zawsze.
Wampirka uchyliła lekko bramę by wejść na teren
posiadłości. Przeszła przez dziedziniec, przemierzając ostatni
metr szybciej niż pozostałą część. Wyjęła ze swojej skórzanej
torby klucze po czym wybrała jeden z wielu i wsunęła go do zamka w
masywnych drzwiach. Po usłyszeniu znajomego kliknięcia, Shai
pchnęła drzwi później zamykając je za sobą. Pobiegła schodami
na górę do swojego pokoju. Otworzyła drzwi i podeszła do okna
odsłaniając zasłony. Poprawiła wciąż nie pościelone łóżko
po czym ruszyła w stronę dużej szafy. Otworzyła jedno z jej
drzwiczek, akurat te na, którym zawieszone było lustro. Dziewczyna
zdjęła kolejno sweter, krawat i na końcu koszulę zamieniając ją
na wygodny szary T-Shirt. Zeszła na dół z zamiarem obejrzenia
filmu. Przemierzyła próg salonu i nagle stanęła jak wryta. Na
dużym, czerwonym fotelu siedział kot, jego futro miało kolor
brudnej bieli. Przenikliwe zielone oczy wpatrywały się w Shai
uważnie śledząc jej każdy krok. Zwierzę miało zawiązany
naszyjnik, na jego końcu zaczepiony był czarny wisiorek... dość
dziwny wisiorek; był on czarny, lecz miał także namalowane dwa
zaokrąglone kwadraty (koloru żółtego), które mogłyby uchodzić
za oczy oraz kilka mniejszych, wraz z ostro zakończonymi trójkątami
(tego samego koloru co te większe), które przypominały lekko
przerażający uśmiech. Kot machnął ogonem i zastrzygł uszami (w
prawym miał srebrny owalny kolczyk) po czym z wisiorka zaczął
wydobywać kruczoczarny dym. Shai mogłaby przysiąc, że przez
ułamek sekundy ów dym przybrał formę ducha o identycznych oczach
oraz uśmiechu, jedyną rzeczą jaka mu w tamtym momencie przybyła
to ogromne czarne szpony, które wyrażały czystą chęć rozcięcia
czegoś na drobne kawałeczki. Lecz już w następnej minucie przed
dziewczyną stał wysoki, młody mężczyzna o czarnych włosach.
Jego złote spojrzenie przemierzało pokój w, którym właśnie się
znajdował. Pierwszy guzik jego czarnej koszuli był odpięty,
ujawniając niewielką część skóry chłopaka; na szyi miał luźno
zawiązany intensywnie żółty krawat. Nie dało się zauważyć
różnorodnych kolczyków w jego uszach. Po chwili jego zimne
spojrzenie padło na wystraszoną wampirkę, która wciąż nie
ruszyła się z miejsca. Dopiero teraz uchwyciła spojrzenie złotych
oczu mężczyzny.
When we met...
Od Al'a: Tak wiem, trochę to trwało... No, ale nic! Al powraca w wielkim stylu rzucając nowym rozdzialikiem specjalnie dla Was~! Wybaczcie, że tak zanudzam z tymi Verumami i Meliusami, ale jakoś chciałam to ułożyć po swojemu T^T
Troszkę zamotany ten rozdział sporo sie dzieje, ale to dobrze. Dzięki temu opowiadanie nie jest nudne.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie takim zakończeniem, czekam na więcej :D
Dziękuję ^^ no tak właśnie jakoś wyszło xD
OdpowiedzUsuń