niedziela, 19 października 2014

Rozdział 1

Rozdział 1
When we met...

XXI wiek, Anglia, Rosswel (miasto znajdujące się godzinę drogi od Londynu)
Dźwięk budzika rozbrzmiewa w pokoju. Promienie słoneczne przebijają się przez zasłony. Dziewczyna przeciągnęła się na łóżku leniwie otwierając oczy. Jej spojrzenie padło na zegarek stojący na szafce nocnej. Godzina 07.45. Że co?! Blondynce zostało tylko piętnaście minut do rozpoczęcia lekcji. Wypadła z łóżka jak poparzona i podbiegła do szafy. Pędem ubrała spodenki, koszulę, czarny krawat oraz sweter. Chwyciła skórzaną torbę, która leżała na podłodze pod ścianą i z prędkością światła wybiegła z domu. Pognała dróżką do wampirzej akademii znajdującej się na obrzeżu lasu. Budynek był zbudowany z czerwonej cegły, na samym szczycie wisiał dostojny złoty dzwon. Okna w akademii były duże, a drzwi potężne oraz drewniane. Shai wbiegła do budynku i skierowała się na schody. Będąc na ostatnim schodku dziewczyna nadepnęła na sznurówkę trampka i jak długa wyłożyła się na podłodze.
-Gdzie się wampir śpieszy tam się demon cieszy.- blondynka usłyszała na sobą rozbawiony głos Abby, najlepszej przyjaciółki.
-Bez przesady. Moim zdaniem demony nie są wcale takie złe.- a to na pewno Ray
Abby podała Shai rękę, ta chwyciła ją i w końcu ustała na nogi.
Abby to zgrabna brunetka z włosami sięgającymi do pasa. Jej oczy mają odcień błękitu, jest o głowę wyższa od blondynki. Ubrana była w spódnicę do kolan, biały t-shirt oraz granatową marynarkę.
Ray to natomiast wysoki blondyn. Często nosi koszulę, krawat oraz dopasowane, szare dżinsy. W prawym uchu ma osadzony kryształowy kolczyk. (Shai podejrzewa, że to jakaś pamiątka rodzinna).
Cała trójka (Shai, Abby oraz Ray) są szlachetnymi wampirami, co oznacza, że są potomkami pierwszych żyjących wampirów. Zadziwiający fakt jest taki, że ów wampirów w tych czasach jest znacznie więcej niż tych „fałszywych”. Trzeba dodać, że ludzie ugryzieni przez wampira wcale nie stają się wampirami. Wampiry „stworzone” nazywają się Verumy a zrodzone, Meliusy. Często zdarzają się bójki między tymi dwoma grupami, niestety Meliusy mają problemy z innymi gatunkami ( a zwłaszcza z wilkołakami). Pomyślicie pewnie „Wampiry! Zycie wieczne to super sprawa!”. Na pierwszy rzut oka może macie rację. Jednak prawda jest zupełnie inna... Wampiry to istoty splamione grzechem, żyją po tysiąc lat by pokutować, żyją w samotności...
Drapanie w szybę nasila się z każdą sekundą. Pazury pozostawiają lekkie ślady na szkle. Nic to nie daje. Domowników nie ma. Trzeba spróbować dostać się do środka innym sposobem. Biało-szare futro przemierza czerń dachówek by dostać się do małego okienka prowadzącego zapewne do, obrośniętego pajęczynami, strychu. Tak, udało się! Otwór jest na tyle szeroki by zgrabne ciało na czterech łapach zdołało się przecisnąć. Lekki brzdęk gdy, dość dziwny, naszyjnik stuknął o żelazne obramowanie okienka. Zgrabny skok, ciche piszczenie podłogi, skrzyp zardzewiałych zawiasów oraz ponowny skok.
-W takim razie widzimy się za miesiąc.- powiedziała z entuzjazmem Abby Tak więc cała trójka pożegnała się i każdy z osobna ruszył w stronę swojego limuzyny.
Czarna limuzyna zajechała pod drzwi ogromnej, żelaznej bramy, która otaczała ogród niesamowitej wielkości, oraz utrzymany w mrocznym klimacie duży pałac. Shai wysiadła z pojazdu, a ten po chwili odjechał. Dziewczyna spojrzała smętnie na dwór i westchnęła cicho. Zrobiło się tam tak cicho od śmierci jej rodziców. Kiedyś ta posiadłość tętniła życiem. Po dworze kręciła się znaczna ilość służby. Codziennie wieczorem słychać było trzaskanie ognia w kamiennym kominku; po całym domu roznosił się radosny śmiech dziecka. I wszystko zawaliło się w ciągu zaledwie kilku godzin. Śmiechy przerodziły się w histeryczny płacz małej dziewczynki. Została sama... sama na zawsze.
Wampirka uchyliła lekko bramę by wejść na teren posiadłości. Przeszła przez dziedziniec, przemierzając ostatni metr szybciej niż pozostałą część. Wyjęła ze swojej skórzanej torby klucze po czym wybrała jeden z wielu i wsunęła go do zamka w masywnych drzwiach. Po usłyszeniu znajomego kliknięcia, Shai pchnęła drzwi później zamykając je za sobą. Pobiegła schodami na górę do swojego pokoju. Otworzyła drzwi i podeszła do okna odsłaniając zasłony. Poprawiła wciąż nie pościelone łóżko po czym ruszyła w stronę dużej szafy. Otworzyła jedno z jej drzwiczek, akurat te na, którym zawieszone było lustro. Dziewczyna zdjęła kolejno sweter, krawat i na końcu koszulę zamieniając ją na wygodny szary T-Shirt. Zeszła na dół z zamiarem obejrzenia filmu. Przemierzyła próg salonu i nagle stanęła jak wryta. Na dużym, czerwonym fotelu siedział kot, jego futro miało kolor brudnej bieli. Przenikliwe zielone oczy wpatrywały się w Shai uważnie śledząc jej każdy krok. Zwierzę miało zawiązany naszyjnik, na jego końcu zaczepiony był czarny wisiorek... dość dziwny wisiorek; był on czarny, lecz miał także namalowane dwa zaokrąglone kwadraty (koloru żółtego), które mogłyby uchodzić za oczy oraz kilka mniejszych, wraz z ostro zakończonymi trójkątami (tego samego koloru co te większe), które przypominały lekko przerażający uśmiech. Kot machnął ogonem i zastrzygł uszami (w prawym miał srebrny owalny kolczyk) po czym z wisiorka zaczął wydobywać kruczoczarny dym. Shai mogłaby przysiąc, że przez ułamek sekundy ów dym przybrał formę ducha o identycznych oczach oraz uśmiechu, jedyną rzeczą jaka mu w tamtym momencie przybyła to ogromne czarne szpony, które wyrażały czystą chęć rozcięcia czegoś na drobne kawałeczki. Lecz już w następnej minucie przed dziewczyną stał wysoki, młody mężczyzna o czarnych włosach. Jego złote spojrzenie przemierzało pokój w, którym właśnie się znajdował. Pierwszy guzik jego czarnej koszuli był odpięty, ujawniając niewielką część skóry chłopaka; na szyi miał luźno zawiązany intensywnie żółty krawat. Nie dało się zauważyć różnorodnych kolczyków w jego uszach. Po chwili jego zimne spojrzenie padło na wystraszoną wampirkę, która wciąż nie ruszyła się z miejsca. Dopiero teraz uchwyciła spojrzenie złotych oczu mężczyzny.

When we met...


Od Al'a: Tak wiem, trochę to trwało... No, ale nic! Al powraca w wielkim stylu rzucając nowym rozdzialikiem specjalnie dla Was~! Wybaczcie, że tak zanudzam z tymi Verumami i Meliusami, ale jakoś chciałam to ułożyć po swojemu T^T

2 komentarze:

  1. Troszkę zamotany ten rozdział sporo sie dzieje, ale to dobrze. Dzięki temu opowiadanie nie jest nudne.

    Zaciekawiłaś mnie takim zakończeniem, czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ^^ no tak właśnie jakoś wyszło xD

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Nikumu
dla Zaczarowanych Szablonów.